Po powrocie z Gorzowa nastała godzina 16. No już wieczór ale ciepło nadal bo 26 stopni i szybka akcja na rower, Samotnie, słuchawki na uszy i kierunek Kosztrzyn dalej Słońsk i Nowiyny.
Jechało się dobrze, Pogoda zaczęła się pogarszać, coraz ciemniej ale nadal ciepło. Pierwsze krople lecą z nieba a minuty uciekają, Patrze w niebo i okazuje się że gonie deszcz. Nie jest żle, 30km/h na 70 km czas 2h i 13 miniut, średnia 31,6km/h wiec jest moc, Najlepszy czas na tym odcinku pomimo niesprzyjających warunków.
Podobno nie ma złej pogody na rower są tylko nieodpowiednio ubrani kolarze. No a że ciepło było to ja krótki zestaw bo jak by inaczej.
Przed Witnicą już padało solidnie. Zmoknięty całkiem. Brudny, spocony bo jechałem solidnie. Czuje już km w nogach, ale patrze a tu nagle ciężarówka jakaś ładna, bo duża, bo można szybko za nią pojechać. To nie zastanawiając się ani minuty więcej, heja ogień za nią, Nie przeszkadzał mi pryskająca na prawo i lewo woda. Lejący się deszcze z góry i krople spod kół. Ba ! Nawet bym ją przegonił bo wolno jechała ale odpuściłem bo mokro.
No waśnie mokro. Kilka dni temu Tomek miał nieprzyjemny wypadek. Własnie w czasie deszczu. Uszkodzona ręka, Kontuzja na kilka dni. Mam nadzieję ze szybko wyjdzie z tego.
Ale do rzeczy. Zbliżając się do ronda zaciskam hamulec a tu nic się nie dzieje, myśle kurde linka zerwana, ale nie. Koło zablokowane, Ślizgam się. Stawia mnie bokiem. Szybka kontra, Drift pierwsza klasa. Dobrze że opanowałem bo robiło się ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz