wtorek, 26 sierpnia 2014

Zmiana planów

Przedwczoraj byliśmy na samolotach w Trzebiczu Nowym. Niedziela była na odpoczynek no bo kilometrów wpadło trochę wiec należy się. Ale kamerkę (sonego hdr-as15) na siłę przyczepiłem Tomkowi i powiedziałem że teraz ja chce mieć zdjęcia :D Bo zawsze Ty  i Ty nie bądź samolubny . 
Też chce mieć foto :D



Nastał poniedziałek i trzeba było gdzieś pojechać coś zadziałać. Tomek rzuca akcje 80 km. 



Mówię mało, MAŁO !!! Chce więcej. Mówię 130 robimy trochę na Niemcy trochę tu to tam. No i aprobata jest. Startujemy. Pojechaliśmy najpierw na Kostrzyn potem do Mieszkowic i mieliśmy odbić na Niemcy ale okazało się że mapa kłamie i trzeba było zmienić trasę. 


Kierunek Siekierki, Zahaczony cmentarz wojskowy. Czołg t-34. Klasyk. Popatrzyłem, podziwiałem. No ale to nie koniec wojennego szlaku.


Kolejny przystanek Cedynia. No a miało być wałem do Kostrzyna i koniec. Ale nie. Cedynia ! To tez już w sumie znane powszechnie miejsce. Miejsce bitwy. Drapiemy się dzielnie na pomnik na wzgórzach wrzosowych.

 

Mały przystanek na schodach bo się zmęczyliśmy chodzeniem w SPD

Chill i foto



Teraz widzę, Tomek będzie śmigał na mleczku. Patent ode mnie :D od kiedy usłyszał o wodzie z miodem lub cukrem i cytryną to nic innego nie używa. Najlepsza opcja. Odkąd odkryłem mleczko podzieliłem się tą tajemną wiedzą i teraz Tomek sam praktykuje, ale wiecie. Tajemnica. Tylko dla najlepszych.


Doładowanie


My mieliśmy piękna pogodę to i teraz wy poczujecie promyk słońca, wiatr we włosach podjazdy i mega zjazdy. Delektujcie się.




Mega zjazd z MĘTNA. Prędkość 75km/h i hamowanie bo takie ostre zakręty. 

Odpoczynek na zjeździe

Dawaj dawaj, ARE ARE !

Jadąc dalej przez Mętno gdzie był mega zjazd oj naprawdę mega najlepszy w moim życiu. Pojedziemy tam jeszcze odhaczyć go jeszcze raz ale tym razem w dwie strony. Prędkość dochodziła do 75km/h wiec ostro. Dwa mega zakręty. Jest co podziwiać. Widoki fajne. pogoda dopisała. cieplutko jak w lato.


Pykamy już spokojnie 30 - 25 km/h wiec light. Natrafiamy na traktor no wiec rura za nim i 40 km/h bez wysiłku. Przed samym Kostrzynem go wyprzedamy. koleś mach kibicuje nie ogarnia bo my 60 km/h lecimy koło niego.


Tak oto zakończyła się chyba najbardziej mordercza jazda w życiu. Szarpane tempo, 120 km pod wiatr, podjazdy. Noga na koniec ledwo kręciła, tyłek bolał ale mega uśmiech na twarzy był. Warto było. 

To było coś. Nie do opisania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz