piątek, 5 września 2014

Mistrzowska jazda.



 Nastał czwartek i umówione spotkanie na Racławskich górkach. Można powiedzieć ze to już rytuał albo tradycja dosłownie. Ekipa mocna przyjechała. Nie zabrakło mistrza Lecha Piaseckiego.


Najpierw powoli powoli lecz z każdym okrążeniem tempo rośnie. Na podjazdach odpadam lecz doganiam ekipę i znowu jazda i tak co chwila. Nie był mój dzień.



Tutaj nie ma chamstwa, Kultura pierwsza klasa, Nikt drogi nie zajeżdża, Każdy ładnie pokazuje dziury, Znaczy się UBYTKI w jezdni bo to bardziej poprawnie polityczne stwierdzenie.





Pamiątkowa fotka przed podjazdem koło leśniczówki.


Jak ta kolarska lokomotywa się rozpędziła to ni było siły zatrzymać, chłopaki mknęli niczym TGV z mocą, gracją i potęgą lokomotywy parowej.


Kamil mknie niczym wiatr. Oj wiatr dawał się we znaki, otwarta przestrzeń to dawało ostro.


Pożegnanie, mały gadulec i odjazd w stronę zachodzącego słońca.


Jazda naprawde udana. Jestem zadowolony chodź mimo tego że momentami odpadałem to tempo szło niesamowite, Atmosfera dopisała. Pogoda jeszcze bardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz